poniedziałek, 11 października 2010
1196 Paul Stanley z Kiss nakłada pierwszy makijaż - zmyje go dopiero pod koniec lat 80 XX w.
Uwaga - wyszło mi nieco przyniebieszczone, bo cykałem pod wieczór, ale da się poznać.
1. Gdzie to?
2. Co się mieściło na parterze w latach 80/90?*
3. Co się mieściło na parterze w latach 90/00?*
4. Co się mieści na parterze obecnie?*
*Proszę o konkretne nazwy.
Podpowiadam większym kawałkiem.
Miałkotek odpowiedź znała i wesołą piosenkę wygrała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiadomo, że jak dasz cały budynek, to jest trudniej. I ja właśnie tak teraz mam - przy pierwszym zdjęciu miałem odpowiedź na końcu języka, a teraz to nawet tam jej nie mam, jedynie wyjątkowo mocny syndrom WŻTWANWG.
OdpowiedzUsuńHoża zdaje mi się
OdpowiedzUsuńNomad - nie... ale blisko.
OdpowiedzUsuńAj, Wspólna 35! Ależ ten budynek wypiękniał, wprost nie do poznania. Pracowałam niegdyś pod numerkiem 30. Znaczy W ŚRODKU, żeby nie było to, czy tamto ;).
OdpowiedzUsuńI dalej zagwozdka. Obecnie chyba (te restauracje pojawiają się i znikają ;) )restauracja Absynt, na poczatku lat 90 na bank fantastyczna restauracja Mekong, a wcześniej - niestety jeszcze nie chadzałam po restauracjach. Bo podejrzewam, że też była to jakaś gastronomia...
Czy to coś mogło się nazywać "Toruńska"?
OdpowiedzUsuńNie, nie, to znaczy tak.
OdpowiedzUsuńNaturalnie, Wspólna 35.
Chodziło mi o to, że w latach 80/90 był tam Mekong, potem Absynt - obie, zresztą, prowadzone przez Agnieszkę Kręglicką - a teraz?
Kurka, podejrzewałam, że coś się mogło przytrafić Absyntowi, ale żeby stwierdzić co, będę się chyba musiała udać na wizję lokalną. A co do tej "Toruńskiej", to zerknij tutaj: http://tnij.org/torunska Ciekawe :)
OdpowiedzUsuńWujek Gógiel uratował mój plan dnia, choć nie było łatwo, nie, nie było łatwo (lalala) - Dziki Ryż.
OdpowiedzUsuńNówka sztuka, ten Ryż.
OdpowiedzUsuńDo-kła-dnie.
OdpowiedzUsuńPod nr 30 też często bywałem, ale nie w pracy.
Ach, z nostalgią wspominam panią w ministerialnej stołówce, która nakładała kotlety zagarniając je od spodu widelcem, a z wierzchu przytrzymując bez żenady kciukiem ;), i jak w zimie ze świetlika w dachu prószył mi na biurko śnieg...
OdpowiedzUsuńJa ministerialną stołówkę przez parę lat zaszczycałem swoją osobą i to nie będąc w wieku produkcyjnym. Ale dobrze wspominam tamtejszą kuchnię.
OdpowiedzUsuńFajny ten Dziki Ryż, ale drogo i 10% do rachunku doliczają, czego nie lubię.
OdpowiedzUsuń